piątek, 30 września 2016

43. BMW Berlin Marathon

Hej,
Berlin Marathon co prawda był już w zeszłą niedzielę, ale relacji jeszcze nie wstawiłam, więc najwyższy czas to zrobić ;) 

Jak niektórzy z Was mogli śledzić na moim Snapchat'cie (roppi99) lub Instagramie (Julia.Roppi), do Berlina jechałam w sobotę rano autobusem wraz z moją siostrą (Natalia_Running_Pl), żeby móc ją wspierać w jej pierwszym tak wielkim biegu, ponieważ był to jej pierwszy maraton - do tej pory brała udział tylko w pół-maratonach i to były jej (o ile się nie mylę) najdłuższe dystansy.

Ale, może od początku - dotarłyśmy do Berlina dość wcześnie, bo koło 10:00, i pierwsze co po zejściu z dworca - U-Bahn. Co mnie zaskoczyło - i czego nie załapałam od razu - że bilety można kupić w automacie z wyprzedzeniem i po prostu kasuje się je, przed wejściem. Nie pomyślałam o tym z dość oczywistego względu, że w Hamburgu nie kasuje się biletów - kupujesz bilet w danej chwili na dany przejazd, dzień, tydzień, miesiąc.

Po zameldowaniu się w hotelu, ponieważ mieliśmy jeszcze chwilę do przyjazdu rodziców, którzy także przyjechali wspierać Natalię, pojechałyśmy na EXPO, by odebrać pakiet startowy. Oczywiście był tak też sklep Adidas'a i można było kupić zarówno rzeczy dedykowane 43. BMW Berlin Marathon jak i rzeczy normalnie dostępne w sklepach. Oczywiście nie na jednej hali EXPO się kończy i można było kupić wiele rzeczy przeróżnych marek, a także wytypować swój czas, w jakim planuje się przebiec maraton oraz podpisać się na ścianie :) 

Ściana w EXPO i mój podpis :)

Już po odebraniu pakietu z Natalia_Running_Pl

W drodze na U-Bahn z Natalia_Running_Pl


Było dużo śmiechu i zabawy a pogoda dopisała - głównie dla kibicujących, bo dla biegaczy mogłoby być odrobinę chłodniej - ale nikt nie narzeka! :D

Sam maraton przebiegł, z tego co wiem, dość spokojnie i w bardzo pozytywnej atmosferze - jeśli ktoś został na trybunach (a było trochę takich osób), to cały czas grała muzyka a prowadzący także zagrzewał do kibicowania, szczególnie, gdy pierwsze osoby zaczęły zbliżać się do linii mety :) 

Było co robić, ponieważ mimo, że trasa biegła przez całe miasto, było gdzie pójść na kawę, zjeść coś, napić się piwa, posiedzieć, lub - po prostu - pozwiedzać.

A teraz kilka zdjęć z Berlina :) 
Nie będzie ich dużo, żeby Was nie zanudzać ;)







Myślę, że na dzisiaj to tyle :)
Oczywiście jestem bardzo dumna z siostry, która dobiegła w tym maratonie :)
Do następnego razu,

Roppi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz