wtorek, 31 maja 2016

Wrocław

Cześć,
muszę przyznać, że na prawdę długo zwlekałam z tym postem, ale w końcu jest i obiecuję pokazywać się częściej :)

Najpierw jednak sprawy organizacyjne - blog przechodzi modernizację, większość postów jednak zostanie. Natomiast Reinu zdecydowała się zająć techniczną stroną bloga, mnie pozostawiając jego treść, co nie znaczy, że jej notki nigdy się nie pojawią ;)

Dobra, teraz przejdźmy do wycieczki...

Pierwsze wspomnienie - zimno. Strasznie zimno. W ciągu dnia temperatura była jeszcze w miarę znośna, oglądaliśmy co ciekawsze miejsca Wrocławia, jak Uniwersytet, Hala Targowa czy słynne krasnale porozrzucane po całym mieście. Słońce świeciło, a my zwiedzaliśmy. Wycieczkę zorganizował Goethe Institut, więc prowadzoną ją dwujęzycznie, jednak nikomu to nie przeszkadzało.
Po obejrzeniu co ciekawszych obiektów w mieście i poczęstunku w jednej z tamtejszych kawiarni, mieliśmy trochę czasu wolnego do kolejnego punktu programu - otwarcia pawilonu GI.
Otwarcie rozpoczęło się wywiadem z autorami książek, o ile się nie mylę (nie pamiętam już dokładnie, wybaczcie) i dzięki specjalnym słuchawką każdy mógł słuchać, jak chciał - na bieżąco, z tłumaczeniem polskim lub niemieckim. Jednak w trakcie zaczęło zachodzić słońce i robiło się na prawdę zimno, na szczęście instytut o to zadbał, rozdając wszystkim herbatę a na miejscach siedzących znajdowały się przyszykowane wcześniej koce.
Po wywiadzie i oficjalnym już otwarciu pawilonu, czas na zabawę - rozpoczęła się dyskoteka, i tutaj znów posłużyły nam słuchawki - było 3 DJ'ów i każdy grał co innego, a dzięki słuchawką mogłeś wybrać, co chciałeś słuchać. Takie słuchawki były dostępne na stoisku obok w zamian za dokument, który odzyskiwałeś po oddaniu słuchawek - wszystko uporządkowane, więc nie było powodu do obaw.
Pierwsza część wycieczki ruszyła w drogę powrotną jeszcze przed rozpoczęciem dyskoteki, natomiast druga wracała dopiero o godzinie pierwszej w nocy, i w tej właśnie grupie byłam. Do tego czasu zdążyłam porządnie zmarznąć wraz z tatą, który pojechał ze mną na tę wycieczkę.
Jednak w ogólnym podsumowaniu wycieczki dobrze się bawiłam, było ciekawie, mogłam chwilę porozmawiać po niemiecku i posłuchać języka a także zwiedzić kolejne miasto, a w dodatku spędzić czas z tatą. :) Największym minusem była niska temperatura, ale poza tym wszystko super ;)

Na sam koniec kilka zdjęć i spodziewajcie się niedługo kolejnych postów :)
~Neko








2 komentarze:

  1. Świetne fotki ;) Ja nie lubię zimna, bardzo nie lubię i współczuję kiepskiej pogody, ale z wycieczek zawsze jest co wspominać ;)

    zapraszam
    http://annatajemnicza21.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to też nie cierpię zimna (brr...)
      Zawsze pozostają wspomnienia i zdjęcia ;)

      Usuń